27 maja 2011

Tymczasem

Już od dłuższego czasu szykuję się na zmasowany atak kolczyków, ale tymczasem parę zdjęć mojego Kochania...
.
.
.
.

24 maja 2011

Dzień Matki


Nie, nie mam sześciu mam :), zrobiłam kilka kartek, żeby było z czego wybrać. Scrapbooking był i jest raczej moją piętą achillesową, ale czasem, kiedy nie ma czasu na malowanie... Chociaż z drugiej strony to najbardziej bajzlogenna dziedzina rękodzieła!

19 maja 2011

Najlepsza muffinka :)


Czy ktoś mi może wytłumaczyć, czemu mama namalowała mi na koszulce babkę jak ja jestem kawał chłopa?

9 maja 2011

Majowe kadry

Nasz półroczniak w magencie i turkusie (w hołdzie Zenkowi:)).
I na działce - to był jego pierwszy grill.


30 kwietnia 2011

Śpiewać każdy może...

Kilka kartek z "żurnala" - tym razem z tekstami piosenek do śpiewania Tobiśkowi. Oj nie śpiewało się całymi latami, teraz trzeba sobie poprzypominać. "Jak u mamy"

"Remedium"

"Być kobietą"

A swoją drogą, to chyba już nie powstają takie teksty piosenek, prosto a jednocześnie poetycko mówiące o jakiś doświadczeniach, które niejeden z nas przeżył. I nie mam tu na myśli tzw. poezji śpiewanej, tylko muzykę popularną.

21 kwietnia 2011

Tobiś kieszonkowy

Mikroalbumy, w sam raz do torebki. Zrobiłam ich 6, ale tylko dwa zdążyłam sfotografować, reszta wydana z domu zanim się obejrzałam :)

.
.
.
Stwierdzam, że właściwie po co robić duże albumy ze zdjęciami 10x15cm, tak wychodzi o wiele taniej (można wywołać więcej zdjęć) i ekonomiczniej pod względem zajmowanego miejsca. Zmieścić całe życie w pudełku po butach - to byłoby też adekwatne do rozmiaru naszych mieszkań blokowych. A na starość po prostu trzeba się będzie wyposażyć w mocarną lupę :)

8 kwietnia 2011

Co sądzicie o tym, żeby spędzać...

...wiosnę w Bawarii...


...lato w Prowansji...


...jesień w Kazimierzu...


...a zimę w Smalandii?


Jak na razie substytut w postaci takich obrazków zawisnął w moim przedpokoju.

Podobrazia 20x20 cm, akryl, masa papierowa.

26 marca 2011

Żurnal ątim, czyli kartki z...

Nie od dziś wiadomo, że jestem zachciewna, chociaż można to ująć inaczej - potrzebuję inspiracji :) Zobaczyłam art journale Makówki i Latarni, zachwyciłam się, nie tylko formą i treścią, ale także filozofią "10 minut codziennie". I tak oto od niemal 2 miesięcy, nawet jeśli mam dzień twórczej posuchy, to kiedy Tobiś zaśnie, coś sobie naskrobię, nakleję, uzupełnię lub napaciam, po czym idę spać bardziej spełniona. No i nie umykają ważne szczegóły z życia dzidziusia.
Tylko jakoś nie potrafię znaleźć na to odpowiedniego określenia: angielskie art journal, czy francuskie journal intime brzmią mi zbyt obco, pamiętnik kojarzy się z pensjonarką i nastolatką, dziennik zbyt oficjalnie, szkicownikiem do końca to nie jest. Ks. Twardowski miał swój "niecodziennik" :)

Zapisuję w nim nie tylko to, co się wydarzyło, ale też marzenia, i słowa piosenek do śpiewania Tobiaszowi, bo wszystko się pozapominało.
Z pozdrowieniami - matka-wariatka :)
c.d.n.

18 marca 2011

Anioł Stróż

... z zorzą polarną, dla Tobinka. Zaczęty przed jego narodzinami i wielokrotnie przemalowany. Przez Magdę nazwany "zimowym macierzyństwem" :)
Trochę mi przypomina kalendarz adwentowy.

15 marca 2011

Powrót broszki

.
.
.
Wszystkie już wydane z domu :)

9 marca 2011

Było już tysiąc ozdób w kszatłcie serca...

... to jest ozdoba tysiąc pierwsza. Ale która z nas nie zasuszyła kiedyś jakiś róż (np. po wczorajszym dniu kobiet)? Badyle w wazonie mnie "nie satysfanują", a tym sposobem można przedłużyć im żywot. Można też dorobić filozofię, że orzechy to symbol obfitości i dać komuś jako upominek, tak jak to zrobił Tobiś darując serca babci i cioci, z okazji Walentynek. Długo nas nie było, bo twardy dysk padł, a potem nie było czasu na blogowanie, więc teraz będziemy nadrabiać zaległości :)

5 lutego 2011

Nasz 3-miesięczniak :)


Mijają 3 miesiące odkąd Tobiś jest z nami po tej stronie brzucha, to prawie jak urodziny. Czas płynie teraz całkiem inaczej, a największą radością są te w pełni świadome uśmiechy i gaworzenia. Śpimy trochę jak marynarze na łodzi podwodnej - prawie nigdy wszyscy na raz :) I stałam się lepsza niż Chuck Norris - jeszcze przed obiadem mam już pozmywane po obiedzie! Faktem jest, że dzieci czynią nas lepszymi ludźmi - bałaganiarze muszą stać się bardziej zorganizowani, pedanci bardziej elastyczni i to, że dzieci dla matki są jak pomysły - cudze nigdy nie będą równie wspaniałe jak własne :)

1 lutego 2011

Powiew wiosny

Choinkę trzyma się u nas do 2 lutego i zawsze mi smutno, kiedy ją rozbieram. W tym roku zrobiłam to parę dni wcześniej, a na pocieszenie w miejsce ozdób świątecznych wymyśliłam coś takiego:
Te wiosenne "altanki" to pierwszy zwiastun wiosny, a drugi to fakt, że nasza mikrochoinka wypuściła długie świeże pędy. Mam nadzieję, że uda się ją zachować i posadzić wiosną na działce.
Inspiracją "altanek" były mini-karmniki Jolanny :)

26 stycznia 2011

Miasteczko we śnie

Tobiś klapnął, a ja w tym czasie na szafce na klucze namalowałam pogrążone we śnie miasteczko. Teraz, kiedy mam ograniczony czas na twórcze przyjemności, każdą chwilę staram się wykorzystać. Sposób na brak czasu: przemyśleć wcześniej, np. w czasie bezsennej nocy :), co się będzie robiło, kiedy nadejdzie odpowiednia chwila. Przygotować w miarę możności.

Właściwie to będzie szafeczka na drobiazgi Tobisiowe.

Kompozycję uzupełniłam elementami wypukłymi. Czerwień z błękitem jakoś nigdy nie wydawała mi się interesującym połączeniem, ale nawet i to się zmieniło. To malowanie napełniło mnie takim szczęściem jak zjedzenie całej tabliczki czekolady na raz :) A czekolady nie jadłam już kilka miesięcy i to jej własnie, nie alkoholu, nie ostrych przypraw, ani nawet nie kawy, najbardziej mi brakuje w diecie matki karmiącej...

21 stycznia 2011

Dzień Babci

Z tej ważnej okazji Tobiasz (z moją małą pomocą) popełnił swoją pierwszą pracę plastyczną :)
A potem pomógł mi upiec cynamonowo-migdałowe ciasteczka w kształcie serca, zwane palmierami. Oczywiście pomógł śpiąc, podczas werandowania :)
Na zakończenie rysunek, który zachwyca mnie od wielu lat - portret ślubny moich dziadków, niestety nie zdążyłam ich poznać. Zamówili go sobie w 1947 roku u artysty nazwiskiem Bartlitz.
Dziadkowie to skarb. Jesteśmy wdzięczni Opatrzności za Dziadków Tobiaszka, niech nam żyją długie lata w zdrowiu i szczęściu!

19 stycznia 2011

Przetrwać zimę

Ostatnio na blogu cisza, nie za wiele jestem w stanie zrobić, poza tym trochę jestem więźniem paskudnej pogody - w domu z Tobiaszem. Ale za to mogę się pochwalić tym, co dostałam od moich zdolnych HouseOfArtowych koleżanek. A prezenty zawsze poprawiają nastrój, zwłaszcza kiedy na dworze szaro, buro i ponuro :) A zwłaszcza ręcznie robione :)
Piękne kartki od Pasiakowej, Kasiorki, Lamarty, Latarni Morskiej
I od Luli
Kwiatowe broszki od Kasiorki (drugą porwała mi mama)
Przecudna zawieszka-serce też od Kasiorki
Pudełko (trzymam w nim słodycze - czyli kolejny sposób na przetrwanie zimy) od Lamarty - wygląda jak ceramiczne, kto by pomyślał, że jest z gazet! W tle w ramie służącej jako tablica pele-mele moje mikroobrazki.
Na taki przejaw mikroekspresji zawsze znajdzie się chwila i człowiek od razu lepiej się czuje :)
Do tego zestawu proponuję dodać jeszcze piosenkę z musicalu "The sound of music", o ulubionych rzeczach, które pomagają przetrwać :)