25 marca 2010

Bob Budowniczy a sprawa przechowywania

Zachwyciły mnie ostatnio miniaturowe domki Jolanny. Lubię praktyczne rozwiązania, więc tym bardziej pomysł do mnie trafił, że cała ta zabawa w Boba Budowniczego została usprawiedliwiona nie tylko urokiem chatek, ale i walorem użytkowym, bo w domkach można przechowywać np. nici. A że klocków drewnianych ci u nas dostatek, wybudowałam od razu 3piętrową kamienicę z mansardą.

Od jakiegoś czasu zaczęłam wymieniać moje pojemniki na szpargały na słoiczki. Bo wiadomo, co jest w środku, nawet bez podpisywania i zbytniego dbania o porządek. Stąd też mój zachywt domkami - bo są przejrzyste i zapewniają dobry dostęp do trzymanych w nich drobiazgów.
W moich "zbiorach" słoików szczególnie upodobałam sobie dżemy pewnej firmy, będzie kryptoreklama, ale co zrobić.
A to dlatego, że na wieczkach jest kolekcja sztuki :) Same dżemy też są niezłe.

Drugi domek również znalazł zastosowanie. Jeszcze nie mam szafki na klucze, więc póki co będą sobie w nim mieszkały.
Potem pojawił się trzeci.
A w nim wieszaki...
...na biżuterię :)
Np. jedne z ostatnio wyprodukowanych kolczyków.

24 marca 2010

Nadchodzą posiłki!

...i może dość już tych jaj :)

23 marca 2010

Zabawkowo, zabytkowo

Mam ochotę pokazać dziś dwie z zabawek wykonanych przez mojego dziadka, którego niestety nie znałam. Chyba kwalifikują się jako antyki. Pewnie nie za wiele dzisiejszych maluchów wie, do czego służy takie urządzenie, tymczasem te sprzed pół wieku nawet miały zabawkowy magiel:
Kołyska, którą prawdopodobnie wymalował pradziadek:
Na razie nie mam na nie miejsca, ani pomysłu na aranżację, ale napewno się taki pojawi.

18 marca 2010

Łyżką i pędzlem

Kiedyś, kilka lat temu, w nieaktualnym terminarzu powstał szkicownik, w którym między innymi spontanicznie wymalowalam takie oto obrazkowe przepisy. Nie miałam jeszcze wtedy aparatu cyfrowego, nie blogowałam, nie wiedziałam o istnieniu altered books i miałam więcej czasu... Pierwszą taką książkę widziałam u Dagmary, (niestety nie mogę podlinkować, bo zlikwidowała swoje blogi, a szkoda!), która też nie znała altered booków. Były to zapiski zabawnych sytuacji z życia, wyjętych trochę z kontekstu, narysowanych w zamalowanym podręczniku do PO :) Wystarczyło. Zaraziłam się, i nie tylko ja. Potem zaczął się czas niezwykłe inspirujących odwiedzin w domu na Ligonia, chadzania po knajpkach z wytartymi notesami i różnymi karteluszkami. To są miłe wspomnienia, będę za nie zawsze wdzięczna!

Od jakiegoś czasu notuję przepisy już nie spontanicznie, ale praktycznie, w bazie albumowej zamówionej u Eight, u kórej na blogu też dziś notatnik kulinarny :) Ilustracje nie są już takie jak tamte, ale też milej do nich zajrzeć, niż do moich powszednich bazgrołów. Do dziś nie ozdobiłam okładki, muszę to koniecznie zrobić. Przepis na strudel mam od Asi.

Wkrótce więcej szkicownikowych historii.

17 marca 2010

Kuchenny adhokizm

Taka oto "instalacja" chwilowo zawisła u mnie nad piecem. Przepisy nie ulegają upaćkaniu przy gotowaniu :) Więcej o malowanych przepisach już wkrótce.
Polecam podwójnie czekoladowe muffinki - 15 minut roboty, 15 pieczenia, a przyjemności co niemiara!
Wczoraj opublikowałam na HoA kursik robienia ptasiurów z masy papierowej. Link do niego znalazł się na stronie CraftCrave. Codziennie są tam publikowane setki odnośników do różnego typu kursów rękodzieła, czy scrapbookingowych freebiesów. Do zapamiętania - może się przydać :)

16 marca 2010

Szczęściara...

...ze mnie, prawda? Ten wspaniały manekinek przybył do mnie właśnie od Lorki, i w dodatku był totalną niespodzianką, normalnie gały wyszły mi z orbit, a szczęka opadła na podłogę! Jest doskonały, a najbardziej cieszę się na ozdabianie, muszę się postarać, żeby go nie spaprać! Takie cudeńka, jak i inne niezwykłe, radujące oko (a także rękę "dłubacza") przedmioty oraz akcesoria można nabyć w Craftowni. Lorka, jesteś kochana, z całego serducha Ci dziękuję!!!!!!!

13 marca 2010

Ilustracji c.d.

Jeszcze kilka fragmentów

12 marca 2010

Zwiastuny i ... zwiastuny

Nim spadły nowe śniegi udało mi się znaleźć parę zwiastunów wiosny.


Chociaż właściwie to nie o takich zwiastunach będzie. Udało mi się skończyć coś, nad czym pracowałam od października zeszłego roku. Pokazuję fragmenty ilustracji do wierszy dla dzieci autorstwa Łucji Abalar. Jakie będą dalsze losy tych naszych tworów? Mam nadzieję, że drukowane :) Pewnie nie powinnam pokazywać, żeby nie zapeszyć, ale jestem nieprzesądna :)

10 marca 2010

Dalej kobieco

Mam ostatnio nawrót choroby. Choruję na manekina krawieckiego. Wszystko przez to, że zachwyciłam się niedawno zobaczonym zdjęciem pięknego, zjawiskowego, kobiecego "atelier" Llooki. Jestem zachciewna, więc zrobiłam sobie z masy papierowej durnostojkę.
Albo to będzie zapowiedź, albo substytut :)

8 marca 2010

Być kobietą, być kobietą

Przyjemnego Dnia Kobiet życzę! (choć każdy dzień powinien nim być :))
A to wyniki wymiany biżuteryjnej kobietek z HoA.
Moje dla Pasiakowej:
Sagitta-Ela dla mnie:
Nie ma to jak wymiany w miłym, bliskim gronie - nie dość, że takie śliczne kolczyki dostałam, tym cenniejsze, że w bardzo szczególnym momencie przez Elę zrobione, to jeszcze ten element zaskoczenia - bezcenne!
W tle moje (wyidealizowane) autoportrety, chyba z 2005 r.

5 marca 2010

...patrz, tu jest poduszka i dla Ciebie jasiek

Od pół roku posiadam maszynę do szycia, ale to jak na razie moje największe osiągnięcia krawieckie.
Poduszkowa "próba mikrofonu".

Poduchy pokazuję na odnowionych (razem z "flakami") fotelikach z lat 60tych. Są bezcenne, bo nie dość, że wygodne, to tylko takich niewielkich gabarytów fotele pozwalają się upchnąć, wraz z kanapą, w małym pokoju powszedniego, blokowego eM.
Resztki z sukienki.

Po zakończeniu okresu świątecznego zawsze żal mi chować lampki, więc w takiej wersji powiszą jeszcze do czasu, aż wiosna rozpocznie się na dobre. Na ścianie latarnia w Stilo.

Stare dżinsy i spódniczka, guziki też z lamusa.
Kociaki bezwykrojowe, uszyte z białego płótna, buźki namalowane akrylami.

2 marca 2010

Niebieskie ptaki

Pokazuję, jak zapowiadałam, ciąg dalszy ptasich inspiracji.
Zawsze lubiłam te drewniane lub ceramiczne ptaki na jednej nóżce, które przeważnie widuje się u kogoś na parapecie, ale nigdy w sklepie, a już zwłaszcza nie nad morzem. Inna rzecz, że pewnie bym sobie takiego nie kupiła, bo zawsze jest coś pilniejszego do kupienia.
I tak przyszło mi do głowy zrobić sobie kilka ptasiurów z masy papierowej, a przy okazji wykorzystać jako podstawki plony plażowego zbieractwa.
W tle latarnia, zaczęta kilka lat temu, a teraz dokończona z powodu ptaków.
Chyba im przy niej dobrze, bo któryś zniósł jajo (z marmuru).
Jest i bocian w krawacie. A skoro zniosły jajo, to może bociek przyniesie jeszcze więcej ptaszków?