Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malarstwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malarstwo. Pokaż wszystkie posty
16 września 2013
7 września 2013
Plażowe gryzmoły
Zastanawiam się, jak mogłam zapomnieć, że szkicowanie sprawie mi tyle radości, a kosztuje tak niewiele wysiłku... A zwłaszcza jest fajne na plaży :) Bo na plaży są przecież idealne warunki do malowania. Po pierwsze: wodę można wziąć z morza, po drugie: Tobiasz może "pomagać" do woli, bo nie ma żadnych przeciwwskazań do tego, by się pomoczyć, oblać, upaćkać obrazek i siebie i mamę. Przebieranie, pranie, wycieranie podłogi odpadają, i w dowolnym momencie można skorzystać z kąpieli. Można chlapnąć, prysnąć, sypnąć piaskiem na mokrą akwarelę (efekt jak z soli gruboziarnistej), lub zmieszać go z akrylem (i uzyskać pastę fakturową).
Rzadko kiedy wykorzystuję szkice do obrazów, rzadko nawet, siedząc w plenerze, szkicuję z natury. Raczej maluję z głowy, wrażenia, czasem przydaje się jakaś ulotka ze zdjęciem, która jest pod ręką. Ale to miejsce, gdzie powstaje szkic, jest ważne. Potem w domu, kartkując i wąchając zagryzmolone papiery, wpada się na pomysły i znów chce się coś zrobić.
24 sierpnia 2013
18 lipca 2013
Letnie nowości wieczorową porą
Kilka nowości dla domu, które tworzą u nas nastrój w letnie wieczory. Co prawda ostatnio znów częściej zasypiam w ubraniu do rana kładąc dziecia spać, niż się "wieczoruję", ale zawsze...
Prawie 40-letnia lampka, którą teściowie dostali w ślubnym prezencie i potłukł się oryginalny klosz, teraz otrzymała nowy abażur w różane pączki (ze sklepu na i.)
Nie wyobrażam sobie lata bez bukietów, z działki, z łąki, z pola, z kwiatów, chwastów, chaszczy, ziół. Lubię i te z jednego gatunku kwiatów, i mieszane.
Około 21.00 niby parasol otwiera
się pączek wiesołka. Z dziewanny pijemy herbatkę z mlekiem. Świeże,
niewysuszone kwiaty nadają jej intensywny żółty kolor. Warto wiedzieć, że
dziewanna ma działanie
antywirusowe (pomocna np. w grypie), leczy chrypkę, ułatwia
odkrztuszanie, chroni błony śluzowe
dróg oddechowych, stosuje się ją również jako środek osłaniający w
stanach zapalnych żołądka i jelit. Podobno płukanka z dziewanny
rozjaśnia włosy i nadaje im blasku, ale szczerze mówiąc nie próbowałam.
Na biurku czai się nowy obraz. Ale czegoś mu jeszcze brakuje, więc nie pokazuję z bliska.
Jak ostatnio zapowiadałam, po raz drugi byłam sercem nad Bałtykiem..., ale pupą na kanapie... Już nawet nie na działce, bo dzieć zaliczył lipcowe zapalenie gardła, i jeszcze go trochę trzyma, ale na szczęście na działkę już możemy wrócić.
A to mój urodzinowy prezent - lampion, któremu przyglądałam się na wystawie już długi, długi czas :D
I jeszcze trochę muszli, i światła świec. Pozdrawiam, miłego letniego nastrojowego wieczoru!
Zapraszam na link party:
27 czerwca 2013
MB Karmiąca
Przeprosiwszy się po latach z technikami malarskimi w wielkich bólach i potach i prawie łzach skopiowałam XV-wieczny obraz Matki Boskiej Karmiącej w temperze i złocie płatkowym. Nawet nie wiedziałam, że ten typ ikonograficzny tak wcześnie istniał. W ogóle z "ikonami" chyba jest tak, że nawet nie do końca chętnie malowane coś z sobą niosą, wiadomości, przemyślenia, rozwiązania, wydarzenia... Tym razem przyniosła to wszystko. Mam nadzieję, że przyniesie łaski także osobom, do których trafi.
18 lutego 2013
W stronę słońca
Malarskie statystyki poprawione (tzn. to już drugi obraz w tym roku) i w dalszym ciągu pracuję :)
Tobiasz z babcią - zastanawiam się kto kogo prowadzi? Inspiracją było zdjęcie wykonane w moim ukochanym skansenie w Chorzowie. Niestety, mam problem z robieniem zdjęć obrazów, zwłaszcza jeśli są kontrastowe, lub jest w nich dużo ciemnych partii, w których odbija się światło.
5 stycznia 2013
Stawa Młyny, Świnoujście
Ubiegły rok był dla mnie wyjątkowo ubogi w malowanie - tylko jeden obraz! Od nie wiem ilu lat nie namalowałam tak mało! Był też bardzo ubogi w blogowanie, chociaż nie znaczy to, że nic nie robiłam, przeciwnie - pochłonęło mię dziecię i praca, a jeśli działałam twórczo, to nie było energii na pokazywanie. Inaczej rozłożyły mi się priorytety i stało się to samorzutnie. W dodatku przez 2 miesiące byłam pozbawiona komputera. W tym roku postanowiłam od razu wziąć się za polepszenie malarskich statystyk ;) i na początek namalowałam stawę Młyny, czyli wiatrak w Świnoujściu, gdzie spędziliśmy ubiegłoroczny urlop, (którego jedyną wadą było to, że za krótki), a w którym to mieście zakochana jest moja szwagierka (to dla niej na urodziny).
6 lutego 2012
Na pomoście
Udało mi się parę dni temu namalować latarnię. Wybrałam taką na pomoście, która przywodzi mi na myśl kabinę kąpielową Muminków. W zimie zamieszkiwała ją Too Tiki - znała ona twarde prawa rządzące tą porą roku, no i niewidzialne myszy. Ogólnie rzecz biorąc to nawet
lubię
zimę, zwłaszcza śnieżną, a ostatnio służą mi spacery z kijkami i nie straszny mróz, ale dzisiaj jakoś wyjątkowo mi zimno, zupełnie jakby Buka kręciła się pod oknami...
W takie wieczory to tylko lampa, kocyk i ciepła herbata...
25 stycznia 2012
Desperacja/inspiracja?
Te trzy niewielkie obrazki już dość dawno powstały, ale jakoś nie mogę ich dobrze sfotografować. Trudno, pokażę tak, jak wyszło. Ostatnio zaczyna mi bardzo brakować malowania, ale z wzięciem się do pracy czekam na totalną desperację, bo nie ma ani warunków do pracy, ani sił wieczorami. A jak przyjdzie desperacja, to i brak warunków da się pokonać...
P.S. Desperacja to taki nowy rodzaj weny, którą znają tylko mamy hopsających dzidzioli z licznymi guzami na czole :D Bez niej ani rusz, nic by nie było, nawet obiadu ;)
25 sierpnia 2011
Relacja z finisażu
Prace wyeksponowane były na dole
Po krótkim wstępie i odczytaniu wiersza "Porządny ząbek" nastąpił poczęstunek - moje muffinki w trzech smakach i pyszna szarlotka, którą zaskoczyła nas pani dyrektor biblioteki.
.

A tu jestem z moją drogą Jolanną - na jej blogu także znajdziecie relację z finisażu (dziękuję kochana!!!).
Dzieciaki kolorwały i wybierały ulubione dodatki do naleśników. Na zdjęciu gość honorowy, starszy syn autorki wierszy - Sławek. Ona sama z powodu choroby młodszego syna nie mogła być obecna.
..

Jeszcze pamiątkowa fotka na schodkach.

Dziękuję wszystkim za przybycie i super atmosferę, a mojej rodzinie za wsparcie i pomoc!
Foto: mąż :)
2 lipca 2011
27 kwietnia 2011
8 kwietnia 2011
Co sądzicie o tym, żeby spędzać...
...wiosnę w Bawarii...
...lato w Prowansji...
...jesień w Kazimierzu...
...a zimę w Smalandii?
Jak na razie substytut w postaci takich obrazków zawisnął w moim przedpokoju.
Podobrazia 20x20 cm, akryl, masa papierowa.
18 marca 2011
Anioł Stróż
... z zorzą polarną, dla Tobinka. Zaczęty przed jego narodzinami i wielokrotnie przemalowany. Przez Magdę nazwany "zimowym macierzyństwem" :)
Trochę mi przypomina kalendarz adwentowy.
26 stycznia 2011
Miasteczko we śnie
Tobiś klapnął, a ja w tym czasie na szafce na klucze namalowałam pogrążone we śnie miasteczko. Teraz, kiedy mam ograniczony czas na twórcze przyjemności, każdą chwilę staram się wykorzystać. Sposób na brak czasu: przemyśleć wcześniej, np. w czasie bezsennej nocy :), co się będzie robiło, kiedy nadejdzie odpowiednia chwila. Przygotować w miarę możności.

Właściwie to będzie szafeczka na drobiazgi Tobisiowe.

Kompozycję uzupełniłam elementami wypukłymi. Czerwień z błękitem jakoś nigdy nie wydawała mi się interesującym połączeniem, ale nawet i to się zmieniło. To malowanie napełniło mnie takim szczęściem jak zjedzenie całej tabliczki czekolady na raz :) A czekolady nie jadłam już kilka miesięcy i to jej własnie, nie alkoholu, nie ostrych przypraw, ani nawet nie kawy, najbardziej mi brakuje w diecie matki karmiącej...

Właściwie to będzie szafeczka na drobiazgi Tobisiowe.

Kompozycję uzupełniłam elementami wypukłymi. Czerwień z błękitem jakoś nigdy nie wydawała mi się interesującym połączeniem, ale nawet i to się zmieniło. To malowanie napełniło mnie takim szczęściem jak zjedzenie całej tabliczki czekolady na raz :) A czekolady nie jadłam już kilka miesięcy i to jej własnie, nie alkoholu, nie ostrych przypraw, ani nawet nie kawy, najbardziej mi brakuje w diecie matki karmiącej...
Etykiety:
ilustracja,
ładne rzeczy :},
malarstwo,
odnawianie przedmiotów,
rękodzieło
19 stycznia 2011
Przetrwać zimę
Ostatnio na blogu cisza, nie za wiele jestem w stanie zrobić, poza tym trochę jestem więźniem paskudnej pogody - w domu z Tobiaszem. Ale za to mogę się pochwalić tym, co dostałam od moich zdolnych HouseOfArtowych koleżanek. A prezenty zawsze poprawiają nastrój, zwłaszcza kiedy na dworze szaro, buro i ponuro :) A zwłaszcza ręcznie robione :)
Piękne kartki od Pasiakowej, Kasiorki, Lamarty, Latarni Morskiej
I od Luli
Kwiatowe broszki od Kasiorki (drugą porwała mi mama)
Przecudna zawieszka-serce też od Kasiorki
Pudełko (trzymam w nim słodycze - czyli kolejny sposób na przetrwanie zimy) od Lamarty - wygląda jak ceramiczne, kto by pomyślał, że jest z gazet! W tle w ramie służącej jako tablica pele-mele moje mikroobrazki.
Na taki przejaw mikroekspresji zawsze znajdzie się chwila i człowiek od razu lepiej się czuje :)
Do tego zestawu proponuję dodać jeszcze piosenkę z musicalu "The sound of music", o ulubionych rzeczach, które pomagają przetrwać :)
Etykiety:
fotki,
inspiracje,
ładne rzeczy :},
malarstwo,
rękodzieło
Subskrybuj:
Posty (Atom)