Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ilustracja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ilustracja. Pokaż wszystkie posty

25 sierpnia 2011

Relacja z finisażu

Prace wyeksponowane były na dole
.
i na górze galerii.
.
Po krótkim wstępie i odczytaniu wiersza "Porządny ząbek" nastąpił poczęstunek - moje muffinki w trzech smakach i pyszna szarlotka, którą zaskoczyła nas pani dyrektor biblioteki.
.
A tu jestem z moją drogą Jolanną - na jej blogu także znajdziecie relację z finisażu (dziękuję kochana!!!).
.
Dzieciaki kolorwały i wybierały ulubione dodatki do naleśników. Na zdjęciu gość honorowy, starszy syn autorki wierszy - Sławek. Ona sama z powodu choroby młodszego syna nie mogła być obecna.
..
Tobiś choć mały, ale też znalazł coś dla siebie ;) .
.
Jeszcze pamiątkowa fotka na schodkach.
.
Dziękuję wszystkim za przybycie i super atmosferę, a mojej rodzinie za wsparcie i pomoc!
Foto: mąż :)

5 sierpnia 2011

Zapraszamy!


Śpieszę poinformować Was, że od 5 sierpnia do 1 września w galerii Antresola w MBP w Tarnowskich Górach trwa wystawa moich ilustracji do wierszy Łucji Abalar z tomiku "Gdzie rosną naleśniki?" Na wystawę, prócz nich, składają się również plastyczne opracowania tekstów wierszy i kilka nowych obrazów. Jest ona skierowana zarówno do dzieci, jak i dorosłych, a uwieńczy ją finisaż w dniu 25 sierpnia o godz. 17.30, na który serdecznie zapraszamy!

30 kwietnia 2011

Śpiewać każdy może...

Kilka kartek z "żurnala" - tym razem z tekstami piosenek do śpiewania Tobiśkowi. Oj nie śpiewało się całymi latami, teraz trzeba sobie poprzypominać. "Jak u mamy"

"Remedium"

"Być kobietą"

A swoją drogą, to chyba już nie powstają takie teksty piosenek, prosto a jednocześnie poetycko mówiące o jakiś doświadczeniach, które niejeden z nas przeżył. I nie mam tu na myśli tzw. poezji śpiewanej, tylko muzykę popularną.

8 kwietnia 2011

Co sądzicie o tym, żeby spędzać...

...wiosnę w Bawarii...


...lato w Prowansji...


...jesień w Kazimierzu...


...a zimę w Smalandii?


Jak na razie substytut w postaci takich obrazków zawisnął w moim przedpokoju.

Podobrazia 20x20 cm, akryl, masa papierowa.

26 marca 2011

Żurnal ątim, czyli kartki z...

Nie od dziś wiadomo, że jestem zachciewna, chociaż można to ująć inaczej - potrzebuję inspiracji :) Zobaczyłam art journale Makówki i Latarni, zachwyciłam się, nie tylko formą i treścią, ale także filozofią "10 minut codziennie". I tak oto od niemal 2 miesięcy, nawet jeśli mam dzień twórczej posuchy, to kiedy Tobiś zaśnie, coś sobie naskrobię, nakleję, uzupełnię lub napaciam, po czym idę spać bardziej spełniona. No i nie umykają ważne szczegóły z życia dzidziusia.
Tylko jakoś nie potrafię znaleźć na to odpowiedniego określenia: angielskie art journal, czy francuskie journal intime brzmią mi zbyt obco, pamiętnik kojarzy się z pensjonarką i nastolatką, dziennik zbyt oficjalnie, szkicownikiem do końca to nie jest. Ks. Twardowski miał swój "niecodziennik" :)

Zapisuję w nim nie tylko to, co się wydarzyło, ale też marzenia, i słowa piosenek do śpiewania Tobiaszowi, bo wszystko się pozapominało.
Z pozdrowieniami - matka-wariatka :)
c.d.n.

18 marca 2011

Anioł Stróż

... z zorzą polarną, dla Tobinka. Zaczęty przed jego narodzinami i wielokrotnie przemalowany. Przez Magdę nazwany "zimowym macierzyństwem" :)
Trochę mi przypomina kalendarz adwentowy.

26 stycznia 2011

Miasteczko we śnie

Tobiś klapnął, a ja w tym czasie na szafce na klucze namalowałam pogrążone we śnie miasteczko. Teraz, kiedy mam ograniczony czas na twórcze przyjemności, każdą chwilę staram się wykorzystać. Sposób na brak czasu: przemyśleć wcześniej, np. w czasie bezsennej nocy :), co się będzie robiło, kiedy nadejdzie odpowiednia chwila. Przygotować w miarę możności.

Właściwie to będzie szafeczka na drobiazgi Tobisiowe.

Kompozycję uzupełniłam elementami wypukłymi. Czerwień z błękitem jakoś nigdy nie wydawała mi się interesującym połączeniem, ale nawet i to się zmieniło. To malowanie napełniło mnie takim szczęściem jak zjedzenie całej tabliczki czekolady na raz :) A czekolady nie jadłam już kilka miesięcy i to jej własnie, nie alkoholu, nie ostrych przypraw, ani nawet nie kawy, najbardziej mi brakuje w diecie matki karmiącej...

3 maja 2010

Gdzie rosną naleśniki? W Brzegu!

Mimo zapewnień o zawieszeniu działań twórczych ostatnio jednak nad czymś trochę pracowałam. Razem z Łucją Abalar przygotowałyśmy warsztaty literacko-plastyczne dla dzieci, w oparciu o jej wiersze, które znajdą się w tomiku "Gdzie rosną naleśniki?" oraz moje ilustracje. Organizatorem spotkania był Klub Integracji Twórczych „Stowarzyszenie Żywych Poetów” w Brzegu.

Niestety nie mogłam prowadzić warsztatów do spółki z autorką, ale skądinąd wiem, że się udały i dzieciaki złapały twórczego bakcyla. Z pewnością to nie nasze ostatnie słowo :)
Informacja o warsztatach znalazła się na stronie kwartalnika o książkach dla dzieci i młodzieży Ryms (więcej szczegółów tutaj).

9 kwietnia 2010

Listonosz Ambroży

Niedawno ilustrowałam wiersze Łucji Abalar - teraz role się odwróciły, Łucja napisała wiersz do mojego obrazu "Bardzo sprawny listonosz" z 2008 r. Ależ to przyjemne uczucie zapoznawać się z taką dopisaną historią - to jak rozpakowywanie prezentu! W planach oczywiście dalsza współpraca, której efekty bieżąco relacjonować :)

Bardzo sprawny listonosz

Oto Ambroży na rowerze,
pędzi, że aż dziw bierze,
pędzi, bo jest listonoszem.
Jakaś przesyłka? Szybko?
- Bardzo proszę!

Pędzi Ambroży ulicami,
a za nim pędzi torba z listami,
a w listach słowa spieszą się
szalenie,
literki skaczą, wpadają na siebie,
literki tańczą, niczym dwa Michały,
od tego się słowa w listach pomieszały.

Na początek krówka stała się mrówką.
Potem sześć zmieniło się w jeść,
dalej Ania spuchła jak bania,
potem wróżka bzyknęła jak muszka,
Wiedeń przebrał się za jeden,
a lew to nie król a zlew.

Na koniec zdarzyło się coś okropnego:
- drżyj koleżanko!, bój się kolego!
bo wszystkie serdecznie pisane „całusy”
zmieniły się w zielone, kłujące „kaktusy”!

Oj! - co by to był za ambaras,
gdyby przeczytać te listy, naraz.

Na szczęście Ambroży się potknął
i tak się szczęśliwie przewrócił,
że tylko guza nabił, za to w listach
pierwotny porządek przywrócił.

Mrówka stała się krówką,
jeść zmieniło się w sześć,
jeden to znów piękny Wiedeń,
a lew to król a nie zlew.

A całusy?

Całusy zaś dostał Ambroży,
gdy pewna Pani w pewnym liście
przeczytała, że ktoś ją kocha
ze wzajemnością, oczywiście.

18 marca 2010

Łyżką i pędzlem

Kiedyś, kilka lat temu, w nieaktualnym terminarzu powstał szkicownik, w którym między innymi spontanicznie wymalowalam takie oto obrazkowe przepisy. Nie miałam jeszcze wtedy aparatu cyfrowego, nie blogowałam, nie wiedziałam o istnieniu altered books i miałam więcej czasu... Pierwszą taką książkę widziałam u Dagmary, (niestety nie mogę podlinkować, bo zlikwidowała swoje blogi, a szkoda!), która też nie znała altered booków. Były to zapiski zabawnych sytuacji z życia, wyjętych trochę z kontekstu, narysowanych w zamalowanym podręczniku do PO :) Wystarczyło. Zaraziłam się, i nie tylko ja. Potem zaczął się czas niezwykłe inspirujących odwiedzin w domu na Ligonia, chadzania po knajpkach z wytartymi notesami i różnymi karteluszkami. To są miłe wspomnienia, będę za nie zawsze wdzięczna!

Od jakiegoś czasu notuję przepisy już nie spontanicznie, ale praktycznie, w bazie albumowej zamówionej u Eight, u kórej na blogu też dziś notatnik kulinarny :) Ilustracje nie są już takie jak tamte, ale też milej do nich zajrzeć, niż do moich powszednich bazgrołów. Do dziś nie ozdobiłam okładki, muszę to koniecznie zrobić. Przepis na strudel mam od Asi.

Wkrótce więcej szkicownikowych historii.

13 marca 2010

Ilustracji c.d.

Jeszcze kilka fragmentów

12 marca 2010

Zwiastuny i ... zwiastuny

Nim spadły nowe śniegi udało mi się znaleźć parę zwiastunów wiosny.


Chociaż właściwie to nie o takich zwiastunach będzie. Udało mi się skończyć coś, nad czym pracowałam od października zeszłego roku. Pokazuję fragmenty ilustracji do wierszy dla dzieci autorstwa Łucji Abalar. Jakie będą dalsze losy tych naszych tworów? Mam nadzieję, że drukowane :) Pewnie nie powinnam pokazywać, żeby nie zapeszyć, ale jestem nieprzesądna :)

27 lutego 2010

Ptasie inspiracje

Ptaki są jednym z najciekawszych tematów i najmilszych motywów dekoracyjnych.
Motywów mocno eksploatowanych - ale z drugiej strony, jest tyle gatunków i tyle możliwości, że trudno się znudzić. Mam trochę ptasich przedmiotów w domu, przy czym z pewnych powodów są to kury i koguty zwłaszcza.
Obraz z kazimierskimi kogutami pokazywałam kiedyś na starym blogu.

Koguci kwadratowy talerz z Londynu, prezent od Julii
Kura skarbonka na ślubne grosiki to węgierskie rękodzieło, prezent od Asi i Dominika. Na zdjęcie załapał się następny cepeliowski bieżniczek.
O proszę, tu dowód.
Ten delikatny gołąbek to dzieło Joli i prezent od niej.
A tu też różne gatunki ptaków, i piękne narysowane inne zwierzaki, które podarowała mi Ala :)
A to co będzie? Ciąg dalszy nastąpi...