Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kuchnia. Pokaż wszystkie posty

9 stycznia 2014

Piernikowe marzenia

Nadrabiania świątecznych zaległości ciąg dalszy - dziś w temacie pierniczków. Tak na dobrą sprawę przy tych wszystkich pysznościach świątecznych mogłabym ich nie robić, ale lubię je chyba bardziej, niż najlepsze słodycze, no i postanowiłam sobie, że domek z piernika dla Tobiasza będzie już tradycją. Co roku marzą mi się idealne równiutkie pierniczki, z perfekcyjnie nałożonymi lukrowymi ażurowymi wzorami. A potem stwierdzam, że te esy-floresy, które są, bo tak wyszły, i to szczyt moich możliwości w tej dziedzinie - są już wystarczająco artystyczne. Po prostu za rzadko robię ten mój ulubiony wypiek, żeby dojść do perfekcji. Ale i tak są postępy w tej dziedzinie - tym razem udało mi się wyczuć konsystencję lukru. 


Na początek na mojej tablicy nad piecem wypisałam sobie przepis - sprawdzony, na "Proste piernicznki", z bloga Moje wypieki. Są naprawdę proste do zrobienia i od razu miękkie. Przy okazji jeszcze jeden wianek świąteczny :)



W zeszły roku zrobiłam pierwszy raz chatkę z piernika, w tym spróbowałam zrobić dom muminków. Poprzednim razem kleiłam na lukier, tym razem na karmel. Trudno się robi, ale chyba lepiej klei. Pierwszy dom przegrał w piecu nierówną walkę z grawitacją :) Ale nie poddałam się. Panna Migotka została od razu zjedzona przez Tobiasza. 



Czy zgodzicie się ze mną, że pewne rzeczy, które robimy dla dzieci, robimy tak naprawdę dla siebie?

7 listopada 2013

Apetyt na dynię

Risotto z dynią 

Składniki na wywar z jarzyn:

Ćwiartka selera
1 pietruszka
½ pora
ząbek czosnku
2 marchewki
liść laurowy, pieprz, sól
Warzywa prócz marchewki gotujemy ½ godziny w ok. 1l wody, po tym czasie dodajemy marchewkę i gotujemy całość jeszcze 20 min. Wywar powinien się zredukować o mniej więcej połowę.

140 g ryżu (jaśminowy, arborio lub basmati) podrumieniamy lekko na łyżce oliwy, dolewamy wywar i dodajemy pokrojoną w krążki marchewkę z wywaru, dorzucamy też połowę małej dyni, czyli ok. 500 g, pokrojonej w kostkę. Gotujemy przez ok. 15 min. Jeśli cały wywar nie został wchłonięty przez ryż, to wchłonie się jak potrawa postoi trochę po ugotowaniu, ja nawet musiałam dolać trochę wody. I najważniejsze – przyprawy, bo bez nich cała potrawa byłaby mdła w smaku. Ja dałam po trochu soli, słodkiej papryki, zmielonych jałowca i kminku, pogniecione suche rozmaryn i kolendrę i majeranek, pieprz i odrobinę cukru.



Racuchy korzenne z dynią i miodem


Naleśniki z dynią, podgrzybkami i polskim pesto

17 sierpnia 2013

Sezonowe napoje!


Niedawno pisałam o leczniczych właściwościach dziewanny, a oto jak pięknie wygląda "złota herbata" (tak ją nazywa mój dzieć) zaparzona z jej świeżych kwiatów. Można też z niej zrobić bawarkę. Komu zbyt ciepło może się schłodzić miętowo-limonkową lemoniadą (miętę można wcześniej zaparzyć i schłodzić, albo jej świeże liście posiekać i zalać zimną wodą) lub wodą z mrożonymi malinami - zamiast kostek lodu. 


Uroki lata...





14 lipca 2013

"Kokowsiane" ze słonecznikiem :)

Takie ciasteczka zrobiliśmy dziś z Tobiaszem. Przepis wymyśliliśmy sami, więc zapisuję go tu sobie prędko, by nie uciekł:
Ciacha "kokowsiane" ze słonecznikiem
250 g płatków owsianych błyskawicznych (lub zwykłych, rozdrobnionych)
60 g masła
2 jajka
100 g wiórków kokosowych
1/2 szklanki łuskanych ziaren słonecznika
3 łyżki płatków migdałowych
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
Składniki wymieszać, formować okrągłe ciastka grubości ok. 1 cm bezpośrednio na natłuszczonej blasze lub nakładać do silikonowych foremek na babeczki (wtedy mają ładniejszy kształt, ale trzeba mieć dużo foremek, bo ciastek wychodzi ok. 36). Piec ok. 10-15 min w temperaturze 160°C. Smacznego!


30 marca 2013

Wesołego Alleluja!

Tak się prezentują nasze tegoroczne jaja :) Zdrowych, pogodnych, rodzinnych świąt wszystkim!

7 lutego 2013

Tłusty czwartek

No to miło teraz będzie trochę popościć... Pączki angielskie zrobiłam wg przepisu Jolanny. Babeczki półkruche z kremem budyniowym i truskawkami :)


5 lutego 2013

Na osłodę

Co robimy na osłodę kiepskiej pogody? Sadzimy hiacynty w filiżankach, otwieramy okna w tekturowych domkach (chyba wszystkie dzieci przez to przechodzą i huśtanie w kocu też) oraz degustujemy ciacha. Próba mikrofonu przed tłustym czwartkiem wypadła pomyślnie - to wypiek z gatunku moich ulubionych, super szybki, ładny i smaczny. Wystarczy ciasto francuskie, (ale może być i drożdżowe), nutella i płatki migdałowe. A zwijamy TAK. Pieczemy 7-10 min. w temp. 200ºC.



23 grudnia 2012

Dekoracje, preparacje...

W tym roku jestem przeszczęśliwa, bo udało mi się spełnić tyle przedświątecznych planów!
Moje eko-choinki - koszt prawie żaden, trochę drutu florystycznego i gorącego kleju. Wszystkie materiały były w domu, poza gałązkami i patykami - zebrane w parku, w trakcie powrotu z zakupów, wypełnienie doniczki z gazetek reklamowych.


Dzisiaj spełniłam swoje 3 kuchenne marzenia: 1. Ozdobić pierniczki zanim znikną 2. Zrobić chatkę z piernika 3. Zrobić trufle czekoladowe z prawdziwym złotem płatkowym, trochę się połamały, ale i tak jak dla mnie są ok jak na pierwszy raz!


Chata i dwie bryki :)
A to życzenia świąteczne: 
Wesołych Świąt! (albo po prostu FĄT!, jak mawia Tobiasz)

24 czerwca 2012

Chwil łapanie

Nic się nie zmienia u nas poza kwitnącymi kolejno kwiatami, napływającymi z wolna nowymi słowami i mnożącą się w szybkim tempie ilością Tobisiowych psot, tym, że wielkimi krokami zbliża się urlop, czyli... wszystko się zmienia. Ostatnio np. zmieniliśmy wózek na lżejszy, gdy chciałam umyć kółka ze starego, Tobi upaciał się smarem, potem się tym zmartwił, czyli przyłożył dłonie do buzi, potem oparł się o stół i wannę, a że brudnych rąk nie lubi - wytarł w ubranko... A kiedy robiłam mu zdjęcie podczas jednoczesnego mycia zębów i rysowania (cóż za podzielna uwaga!), zdążył strzelić pierwszy mural na ścianie... Czas płynie wśród rozmaitych codziennych prac, na twórczość wciąż nie ma go tyle, ile bym chciała, a to, co robię wciąż nie znajduje odbicia w fotkach, albo niewielkie... Ale łapię chwile, i niby nic się nie dzieje, a dzieje się wiele. Ruszyłam z czymś w biżuterii, pokażę wkrótce. W pracy też działam, i w kuchni, i na ogródku troszkę...
Poznajecie ławeczkę? Już dawno gotowa, nowe deski zrobił mąż, ja pobejcowałam na biało, nie pokazywałam, bo chcę do niej jeszcze uszyć fajne poduchy, ale nie wytrzymałam już. 
Ciężko coś napisać, bo siedzimy z Tobisiem i zajadamy czereśnie, których okazał się wielkim fanem. Ale tym razem nie zaniedbam tak bloga, obiecuję wkrótce następny post. 

4 stycznia 2012

Przy pomocy tkaniny

Lubie zmiany w naszym mieszkanku, chocby niewielkie, zawsze poprawiaja mi humor. A przeprowadzenie najszybszych, a zarazem najbardziej dostrzegalnych - choc moze nie najtanszych - metamorfoz, umozliwiaja tkaniny. Ostatnio przyslonilam drzwi witrynki plotnem w roze. Wczesniej obilam tyl regalu materialem w paski, pasujacym do zaslon i poduch w sypialni. 
             
A tu prezentuje z duma moja wygrana z candy u Marysi - ta cudna herbaciana makatka zawisla w naszej kuchni nad lodowka. Miejsce moze wydac sie dziwaczne, ale poniewaz kuchnie mamy polaczona z przedpokojem, to dzielo Marysi tworzy cieply, przytulny klimat i przyciaga wzrok gosci juz od wejscia.
 Swietnie pasuje i do samowara i do oklejonych plotnem malowanym w motywy ziol plycin kuchennego kredensu - wszystko w temacie tkanin :)

21 stycznia 2011

Dzień Babci

Z tej ważnej okazji Tobiasz (z moją małą pomocą) popełnił swoją pierwszą pracę plastyczną :)
A potem pomógł mi upiec cynamonowo-migdałowe ciasteczka w kształcie serca, zwane palmierami. Oczywiście pomógł śpiąc, podczas werandowania :)
Na zakończenie rysunek, który zachwyca mnie od wielu lat - portret ślubny moich dziadków, niestety nie zdążyłam ich poznać. Zamówili go sobie w 1947 roku u artysty nazwiskiem Bartlitz.
Dziadkowie to skarb. Jesteśmy wdzięczni Opatrzności za Dziadków Tobiaszka, niech nam żyją długie lata w zdrowiu i szczęściu!

27 września 2010

Podaruj mi trochę słońca...

Bursztyn i smaki lata jeszcze raz - na osłodę i na rozgrzanie. Ciekawe, w latach osiemdziesiątych galaretki z owocami były dyżurnym deserem po prawie każdym niedzielnym obiedzie, i od tamtego czasu zostały przeze mnie całkiem zapomniane. Teraz zaczęły często gościć.
.
.
.
.
. .
.