Te trzy niewielkie obrazki już dość dawno powstały, ale jakoś nie mogę ich dobrze sfotografować. Trudno, pokażę tak, jak wyszło. Ostatnio zaczyna mi bardzo brakować malowania, ale z wzięciem się do pracy czekam na totalną desperację, bo nie ma ani warunków do pracy, ani sił wieczorami. A jak przyjdzie desperacja, to i brak warunków da się pokonać...
P.S. Desperacja to taki nowy rodzaj weny, którą znają tylko mamy hopsających dzidzioli z licznymi guzami na czole :D Bez niej ani rusz, nic by nie było, nawet obiadu ;)