25 stycznia 2012

Desperacja/inspiracja?




Te trzy niewielkie obrazki już dość dawno powstały, ale jakoś nie mogę ich dobrze sfotografować. Trudno, pokażę tak, jak wyszło. Ostatnio zaczyna mi bardzo brakować malowania, ale z wzięciem się do pracy czekam na totalną desperację, bo nie ma ani warunków do pracy, ani sił wieczorami.  A jak przyjdzie desperacja, to i brak warunków da się pokonać...
P.S. Desperacja to taki nowy rodzaj weny, którą znają tylko mamy hopsających dzidzioli z licznymi guzami na czole :D Bez niej ani rusz, nic by nie było, nawet obiadu ;)

1 komentarz:

Makówka- Agnieszka Sieńkowska pisze...

Tak, ja też już od pewnego czasu działam artystycznie tylko i wyłącznie pod wpływem desperacji :) Świetnie to zauważyłaś i nazwałaś!
A w kwestii guzów- ja nie nadążam z robieniem zimnych okładów Jaśkowi, a on zdaje się nimi wcale nie przejmować.
Pozdrawiam i trzymajcie się zdrowo!
A, zapomniałabym o najważniejszym: obrazy przepiękne! Niech Cię częściej ta desperacka wena ogarnia:)