Ostatnio na blogu cisza, nie za wiele jestem w stanie zrobić, poza tym trochę jestem więźniem paskudnej pogody - w domu z Tobiaszem. Ale za to mogę się pochwalić tym, co dostałam od moich zdolnych HouseOfArtowych koleżanek. A prezenty zawsze poprawiają nastrój, zwłaszcza kiedy na dworze szaro, buro i ponuro :) A zwłaszcza ręcznie robione :)
Piękne kartki od Pasiakowej, Kasiorki, Lamarty, Latarni Morskiej
I od Luli
Kwiatowe broszki od Kasiorki (drugą porwała mi mama)
Przecudna zawieszka-serce też od Kasiorki
Pudełko (trzymam w nim słodycze - czyli kolejny sposób na przetrwanie zimy) od Lamarty - wygląda jak ceramiczne, kto by pomyślał, że jest z gazet! W tle w ramie służącej jako tablica pele-mele moje mikroobrazki.
Na taki przejaw mikroekspresji zawsze znajdzie się chwila i człowiek od razu lepiej się czuje :)
Do tego zestawu proponuję dodać jeszcze piosenkę z musicalu "The sound of music", o ulubionych rzeczach, które pomagają przetrwać :)
3 komentarze:
Piękne prezenty dostałas!!!
Pozdrawiam
Piękne prezenty ! Twoje mikroobrazki robią wrażenie! Buziaki dla Was gorące.
Zapomniałam napisać, że na jednym z mikroobrazków zobaczyłam swój kuchenny parapet !!! Niesamowita jesteś :))))
Cmok
Prześlij komentarz