21 stycznia 2010

Fotel Henriego Matisse'a

Choć nie uważam, że malarstwo ma służyć tylko zmysłowej przyjemności, to jest mi bliska ta wypowiedź Matisse’a. Wszystkie właściwie awangardy XX wieku, jak też artyści ponowocześni polemizują z traktowaniem sztuki jako czegoś odświętnego, czegoś, co się niespiesznie smakuje i co służy odprężeniu. I tak „fotel” Matisse’a staje się synonimem zachowawczości, myślowego wygodnictwa, a nawet materialistycznego podejścia do sztuki jako przedmiotu spekulacji finansowych.
A przecież Matisse wywodził się z fowistów, których krytyk Louis Vauxcelles nazwał „dzikimi bestiami”! Malarstwo Matisse’a jest piękne, ale nie łatwą ładnością. Jest proste i wyrafinowane jednocześnie.
Zatem obraz, który ma być wytchnieniem, pochwałą małych radości, takich jak kubek grzanego wina po powrocie z mroźnego spaceru, jazda z górki na rowerze albo oglądanie albumu w wygodnym fotelu, może być wyrazem protestu i niezgody na świat, w którym „dobre wiadomości to złe wiadomości”.
A więc rozsiądźcie się!
Serdecznie zapraszam na moją wystawę w T.G.

2 komentarze:

Jolanna pisze...

Dziękujemy za zaproszenie :)
Ściskamy mocno

Marysia pisze...

Marysiu, nawet nie wiesz jak mi zal, ze mnie tam niebedzie!