7 września 2013

Plażowe gryzmoły

Zastanawiam się, jak mogłam zapomnieć, że szkicowanie sprawie mi tyle radości, a kosztuje tak niewiele wysiłku... A zwłaszcza jest fajne na plaży :) Bo na plaży są przecież idealne warunki do malowania. Po pierwsze: wodę można wziąć z morza, po drugie: Tobiasz może "pomagać" do woli, bo nie ma żadnych przeciwwskazań do tego, by się pomoczyć, oblać, upaćkać obrazek i siebie i mamę. Przebieranie, pranie, wycieranie podłogi odpadają, i w dowolnym momencie można skorzystać z kąpieli. Można chlapnąć, prysnąć, sypnąć piaskiem na mokrą akwarelę (efekt jak z soli gruboziarnistej), lub zmieszać go z akrylem (i uzyskać pastę fakturową).
Rzadko kiedy wykorzystuję szkice do obrazów, rzadko nawet, siedząc  w plenerze, szkicuję z natury. Raczej maluję z głowy, wrażenia, czasem przydaje się jakaś ulotka ze zdjęciem, która jest pod ręką. Ale to miejsce, gdzie powstaje szkic, jest ważne. Potem w domu, kartkując i wąchając zagryzmolone papiery, wpada się na pomysły i znów chce się coś zrobić.









 

3 komentarze:

Imbryk pisze...

Piękne i bardzo klimatyczne! Podziwiam :)

kasiorkaa pisze...

Fantastyczne gryzmołki! Tylko oprawić w piękne ramki. Pozdrawiam

Jolanna pisze...

Jestem Twoja wielką fanką !!!
Uwielbiam Twoje gryzmołki :)
Buziaki

P.S.
Postaram się być w Kałamarzu !