Jeśli macie po drodze do Krakowa to polecam wstąpienie do Bunkra Sztuki na wystawę Roberta Kuśmirowskiego i zbiorów kolekcji zabawek dziecięcych, gier, pocztówek itp. rodziny Sosenków. Te dwie ekspozycje, integralnie ze sobą połączone, tworzą niezwykły klimat, w którym granice tego, co autentyczne i tego, co sfabrykowane rozmywają się.
Kuśmirowski przywraca moją wiarę w sztukę współczesną :) Bo jest u niego wszystko, co potrzebne: niesamowita pracowitość, emocje i atmosfera, nieco nostalgii za dawnymi czasami, ale nie takiej bezkrytycznej, no i dysonans poznawczy, a po wszystkim - głębsze zastanowienie. Jest jak genialny scenograf, to jak malarstwo hiperrealizmu, ale w trójwymiarze. Ale Kuśmirowski jest nie tylko prestidigitatorem, nie tylko podrabia i fałszuje fragmenty świata, ale i mniej lub bardziej bezpośrednio włącza do nich oglądającego, pokazuje, że to, co mamy za pewnik, jest w wielkim stopniu sprawą wiary, np. w naukę, w źródła, w słowo pisane...
Tak ja to rozumiem. No to idę dalej trawić wystawę.
Zdjęcie: http://www.raster.art.pl/
2 komentarze:
Pozostaje mi tylko żałować, że do Krakowa mam zdecydowanie za daleko!
Ja też mam daleko - bardzo fajnie Mariko, że wróciłas na bloga:) Podziwiałam przed chwila obrazy pokazane poniżej... Piękne! Serdeczne pozdrowienia:)
Prześlij komentarz