17 maja 2012

Randka z weną

Ech, jakiś zastój twórczy mam,czego bardzo nie lubię...To nawet nie to, że nic nie robię, bo robię, tyle, że jakoś bez przekonania, bez większej satysfakcji, bez zwyczajowego dokumentowania i pokazywania. Czas i siły nie idą w parze z weną, wieczorami padam usypiając dziecia. Trzeba przełamać tą złą passę. Np. stworzyłam ostatnio kostium jaskółki na zamówienie, nawet byłam zadowolona, podobał się, i co? Nie sfotografowałam. Dokonałam paru prób z sutaszem, brakuje mi precyzji, która nie jest moją mocną stroną, ale coś tam pokażę, (choć lepsze egzemplarze chyba wydałam z domu), w końcu tu chodzi o simple pleasures, o to by coś z przyjemnością tworzyć, a też nie od razu Kraków zbudowano. Co poza tym... użyłam starej piżamy do obłożenia zapiśnika na Tobisiowe nowo nauczone lub wymyślone słowa. Kto np. wie, co znaczy: "ś-ta, ś-ta"? Otóż to jest dziecia określenie na tykający zegar, metronom, huśtającą się huśtawkę lub wskazówkę wagi :) Warto zapisywać, prawda? Z piżamy powstało coś jeszcze, ale o tym innym razem. Zakupiłam lawendę, naniosłam orlików i jaskrów do dzbanka, zaparzyłam herbatę i czekam, czekam - może przyjdzie...

12 maja 2012

Hańba mi!

 Hańba mi, parafrazując króla Juliana - ostatni post tkwi w głębokiej zimie! Ale na usprawiedliwienie powiem, że dzieć nam chorował, a wraz z nim pół rodziny - dosłownie, niestety konsekwencje są do teraz, ale w końcu i dla nas nastała wiosna - sami zobaczcie!