31 grudnia 2013

Wianki świąteczne na drzwi

Ojojoj. Już Sylwester... No to może pora po trochu nadrobić zaległości, które nie są wynikiem lenistwa, ale właśnie tego, że działałam nie oglądając się za siebie... Zacznę od świątecznych wianków na drzwi, którymi obdarowałam bliskich, a których zrobienie sprawiło mi wielką frajdę w tym roku. Wianki są ekologiczne, bo zrobione w przeważającej większości z tego, co spadło z drzewa - żołędzi, orzechów, bukwi, kory, gałęzi, szyszek, uzupełnione jedynie kilkoma dodatkami.




7 listopada 2013

Apetyt na dynię

Risotto z dynią 

Składniki na wywar z jarzyn:

Ćwiartka selera
1 pietruszka
½ pora
ząbek czosnku
2 marchewki
liść laurowy, pieprz, sól
Warzywa prócz marchewki gotujemy ½ godziny w ok. 1l wody, po tym czasie dodajemy marchewkę i gotujemy całość jeszcze 20 min. Wywar powinien się zredukować o mniej więcej połowę.

140 g ryżu (jaśminowy, arborio lub basmati) podrumieniamy lekko na łyżce oliwy, dolewamy wywar i dodajemy pokrojoną w krążki marchewkę z wywaru, dorzucamy też połowę małej dyni, czyli ok. 500 g, pokrojonej w kostkę. Gotujemy przez ok. 15 min. Jeśli cały wywar nie został wchłonięty przez ryż, to wchłonie się jak potrawa postoi trochę po ugotowaniu, ja nawet musiałam dolać trochę wody. I najważniejsze – przyprawy, bo bez nich cała potrawa byłaby mdła w smaku. Ja dałam po trochu soli, słodkiej papryki, zmielonych jałowca i kminku, pogniecione suche rozmaryn i kolendrę i majeranek, pieprz i odrobinę cukru.



Racuchy korzenne z dynią i miodem


Naleśniki z dynią, podgrzybkami i polskim pesto

17 września 2013

Nadchodzi nowe!

Broszki i naszyjnik fantazja, własnego pomysłu, o których z przymrużeniem oka mówię, że są "mixed-media", bo włożyłam w nie różne różności. Nawet ciężko je sfotografować, bo z każdej strony, pod każdym płatkiem, coś się ukrywa. 





7 września 2013

Plażowe gryzmoły

Zastanawiam się, jak mogłam zapomnieć, że szkicowanie sprawie mi tyle radości, a kosztuje tak niewiele wysiłku... A zwłaszcza jest fajne na plaży :) Bo na plaży są przecież idealne warunki do malowania. Po pierwsze: wodę można wziąć z morza, po drugie: Tobiasz może "pomagać" do woli, bo nie ma żadnych przeciwwskazań do tego, by się pomoczyć, oblać, upaćkać obrazek i siebie i mamę. Przebieranie, pranie, wycieranie podłogi odpadają, i w dowolnym momencie można skorzystać z kąpieli. Można chlapnąć, prysnąć, sypnąć piaskiem na mokrą akwarelę (efekt jak z soli gruboziarnistej), lub zmieszać go z akrylem (i uzyskać pastę fakturową).
Rzadko kiedy wykorzystuję szkice do obrazów, rzadko nawet, siedząc  w plenerze, szkicuję z natury. Raczej maluję z głowy, wrażenia, czasem przydaje się jakaś ulotka ze zdjęciem, która jest pod ręką. Ale to miejsce, gdzie powstaje szkic, jest ważne. Potem w domu, kartkując i wąchając zagryzmolone papiery, wpada się na pomysły i znów chce się coś zrobić.









 

1 września 2013

Faktury, szarości, osobliwości

Jestem zdania, że każdy temat jest dobry na fotografię lub obraz, że wszędzie można znaleźć coś inspirującego, jeśli się tylko jest uważnym obserwatorem. Wszystko może być ciekawe, interesujące, nawet łuszcząca się farba, albo gnijące jabłko. Lubię patrzeć na wszystko takim świeżym okiem, bez odgórnie przyjętego celu, szukać osobliwości, zestawiać barwy, odcienie, faktury. I w taki sposób, jako wyzwanie, traktuję od lat ogródek mojego taty. Bo to stosunkowo niewielka przestrzeń, którą niby to znam jak własną kieszeń... Zarazem taki mój mikrokosmos, w którym wciąż jeszcze jest bardzo wiele do odkrycia (a jeszcze więcej do zrobienia :)). I który odsyła mnie w inne przestrzenie, bardziej mentalne, niż rzeczywiste, jakieś zaimki "tutaj". A zwłaszcza jesienną porą - podobnie jak smak proustowskiej magdalenki otwiera bramę do przeszłości - mnie zapach dymu z palących się ognisk przenosi gdzieś..., no właśnie, nie wiadomo gdzie...



Te dwie mozaiki przypomniały mi też takie, czarno-białe zestawienie, sprzed paru lat, inspirowane z kolei pracami Arakiego.


A teraz bardziej humorystycznie... Czasem, kiedy się tak czegoś nowego wypatruje, można niespodziewanie natrafić na... gębę ;)



31 sierpnia 2013

Koniec tego dobrego...

... i znów rok czekania na urlop. No to kilka migawek. W Świnoujściu jest wiele magicznych miejsc, ale na pewno należy do nich kamienne molo ze stawą "Młyny". Już dojście od strony portu ma w sobie obietnicę czegoś fajnego, płaskie miejsce z trawami smaganymi wiatrem, z widokiem na latarnię morską po przeciwnej stronie Świny, dźwigi, urządzenia nawigacyjne, ze śladami po ogniskach, które ktoś palił tu pewnie w nocy i muszlami naniesionymi w bardziej sztormową pogodę. Wicher urywa głowę, a Tobiasz, wyglądający niczym postać z muminków, (ubrany naprędce w moją bluzkę i kurtkę babci), puka do zamkniętych drzwi wiatraka...


A to magiczny Fort Anioła i przecudna rzeźba Natalii Czarneckiej Diling oraz jej praca w szkle. W odróżnieniu od Fortu Północnego i Fortu Gerharda tu można zobaczyć nie tylko zabytki z dziedziny militariów, ale też wystawy, stałe i czasowe, obrazy, antyki, napić się kawy w klimatycznej kawiarni, potrzymać prawdziwy miecz, zrobić sobie fotkę w hełmie wikinga lub rycerskiej przyłbicy... Na szczycie budowli znajduje się taras widokowy obsadzony różami. Nazwa Fort Anioła wzięła się od architektonicznego podobieństwa do Twierdzy św. Anioła w Rzymie.



Fontanna na promenadzie nocą - ulubione miejsce chlapania się dla dzieci :)





24 sierpnia 2013

Letnia noc


Akryl na płótnie, 50x70 cm

17 sierpnia 2013

Sezonowe napoje!


Niedawno pisałam o leczniczych właściwościach dziewanny, a oto jak pięknie wygląda "złota herbata" (tak ją nazywa mój dzieć) zaparzona z jej świeżych kwiatów. Można też z niej zrobić bawarkę. Komu zbyt ciepło może się schłodzić miętowo-limonkową lemoniadą (miętę można wcześniej zaparzyć i schłodzić, albo jej świeże liście posiekać i zalać zimną wodą) lub wodą z mrożonymi malinami - zamiast kostek lodu. 


Uroki lata...





27 lipca 2013

Owadzich story c.d.

Podzielimy się...


We dwoje raźniej...


Spijajmy nektar póki czas, bo lato może opuścić nas...



...hops i już mnie nie ma!